Po ogłoszeniu przez rząd częściowego otwarcia galerii i centrów handlowych, która jeszcze bardziej komplikuje obecną sytuację, bardzo poważnie rozważamy trwałą rezygnację z ponownego otwierania naszych lokali znajdujących się w tych obiektach i odstąpienie od umów najmu – pisze Marcin Krysiński, współwłaściciel sieci Mihiderka.
Przez prawie 5 lat budowaliśmy naszą sieć, która przed pandemią liczyła już 10 lokali i finalizowaliśmy rozmowy o kilku kolejnych. Wszystko to zmieniło się radykalnie w połowie marca.
To, co rząd wyprawia z gospodarką doprowadziło do sytuacji, w której utraciliśmy możliwość planowania naszych działań, a co za tym idzie, nie ma możliwości racjonalnego określenia jakiegokolwiek harmonogramu operacyjnego na najbliższy czas. O ile zamykanie i otwieranie lasów jest czynnością zerojedynkową i nie wymaga jakichś dodatkowych operacji – w końcu lasy i tak dalej są, niezależnie od tego, czy akurat można do nich wchodzić, czy nie – to wprowadzanie arbitralnych zakazów i nakazów w świecie gastronomii powoduje gigantyczny chaos.
Nowa marka – Mihiderka W Drodze
Aktualny stan prawny pozwala nam na sprzedaż jedzenia jedynie na wynos (jednocześnie obowiązuje zakaz konsumpcji w miejscach publicznych) albo w dostawie (do czego z kolei niepotrzebny jest lokal w obiekcie handlowym). Dlatego też – na ten moment – skłaniamy się ku decyzji zamknięcia naszych lokali. Funkcję obsługi zamówień z dowozem z naszej kuchni centralnej przejmie nasza nowa marka Mihiderka W Drodze, którą uruchomiliśmy półtora miesiąca temu. Dopuszczamy możliwość rozszerzenia działania naszej nowej marki w oparciu o dotychczasowe lokale – do tego jednak potrzebna jest odpowiednia postawa Wynajmujących. Na pewno nie wchodzi tu w grę płacenie czynszów na podstawie stawek sprzed wprowadzenia ograniczeń.
Pojawia się tu zasadnicze pytanie: po co zaczynać od minusa, kiedy można zacząć od zera?
Autorem komentarza jest Marcin Krysiński, współwłaściciel sieci Mihiderka