Właścicielka warszawskiego apartamentu szukała miejsca, które sprawdzi się jako przystań pomiędzy jej częstymi podróżami. Gdy je znalazła na jednym z nowoczesnych osiedli, o pomoc w urządzeniu poprosiła projektanta. To znany widzom telewizyjnych programów o metamorfozach wnętrz, Dominik Ćwiek. W efekcie tej współpracy powstał funkcjonalny apartament, o którym można powiedzieć – posiłkując się słynnym literackim cytatem – „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Bo oto proste formy zabudowy w jednolitej kolorystyce, skrywają prawdziwe bogactwo rozwiązań w ramach przechowywania. To liczne szafki, szuflady, kasetki i schowki, które pozwalają bawić się w chowanego z codziennymi przedmiotami, by ukryte, nie zaburzały harmonii wnętrza. Udało się to dzięki meblom na wymiar polskiej marki Komandor, które – zdaniem projektanta – stanowią główny atut realizacji.
Ton w ton
Charakter tego 105-metrowego apartamentu daje się poznać już od wejścia: jest prosto i funkcjonalnie. Na tle jasnych ścian przedpokoju znikają dyskretnie wkomponowane, pojemne szafy wnękowe marki Komandor z uchylnymi i składanymi drzwiami. Jedyny wolnostojący mebel to lakierowana ciemnoszara konsola, ciekawie kontrastująca z ciepłą barwą drewna na podłodze, którą znajdziemy w całym mieszkaniu. Stylistyka korytarza stanowi preludium do pozostałych pomieszczeń, w których konsekwentnie króluje stonowana, spójna kolorystyka, a nadrzędną rolę przejmuje funkcja. Salon połączony z aneksem kuchennym to wachlarz barw z palety szarości. Od gołębiej sofy i zabudowy meblowej Komandora, której bryłę w podobnym odcieniu uszlachetniają szklane witryny, poprzez nieco ciemniejsze zasłony, aż po grafitowy barek i czarny stół z krzesłami. Wszystko to z zastosowaniem geometrycznych form, które znajdują swoje powielenie także w najmocniejszym punkcie wnętrza – wielkoformatowej tapecie o długości 6 metrów. Tworzy ona ciekawe złudzenie optyczne, a jej trójwymiarowy kubistyczny wzór wprowadza dynamikę do zachowawczych kolorów i kształtów mebli. Minimalistyczna, czarno-biała zabudowa kuchenna pozbawiona wszelkich ozdób i uchwytów stanowi konsekwentny wybór.
Ciepła strefa
Sypialnia, dwie łazienki i gabinet idą w stronę cieplejszych odcieni, choć zorganizowanych w podobnie jednolitych kompozycjach. W pierwszym z pomieszczeń w oczy rzuca się przede wszystkim łóżko, które oprócz wysokiego materaca, przykuwa uwagę miedzianozłotym zagłówkiem zintegrowanym z nocnymi szafkami. System ten to nie tylko boczne meble, ale i ciąg szafek znajdujący się nad wezgłowiem, które są skutecznym remedium na rozgardiasz, jaki tworzą zwykle wokół łóżka książki, okulary czy komputer. Nie mogło zabraknąć tu szafy na wymiar z przesuwnymi drzwiami, ozdobionymi zdjęciem miejskiego pejzażu, która – nie inaczej – powstała w pracowni Komandora, odpowiedzialnej też za projekt i montaż łóżka. Grafika na drzwiach szafy, a także tapeta w gabinecie z mapą świata, która jest tłem dla przeszklonej, tradycyjnej witryny na książki tej samej marki, to czytelnie odwołania do podróżniczych pasji właścicielki mieszkania. I w końcu dwie łazienki, obie utrzymane w kamiennych beżach i hołdujące zasadzie organizowania przestrzeni z myślą o wygodzie użytkowania i spójności estetycznej. Szuflady, szafki, toaletka i zabudowa na indywidualne zamówienie, obejmująca problematyczną często do zagospodarowania przestrzeń nad toaletą, ukryją przed wzrokiem gości kosmetyki czy łazienkowe akcesoria.
Drugie dno
Projekt mieszkania powstawał w dwóch, dających się wyraźnie wyodrębnić etapach. Pierwszy to opracowanie koncepcji kolorystycznej oraz rozkładu mebli, które pozostały w gestii projektanta. Ze względu na prostotę barw i form, prace na tym etapie przebiegały sprawnie, a ich efekt równie szybko został zaakceptowany przez inwestorkę. Największe wyzwanie miało dopiero nadejść. Właścicielka mieszkania z oddaniem zaangażowała się w projektowanie poszczególnych mebli, skupiając się na ich walorach użytkowych, by mieć pewność, że jej przedmioty znajdą odpowiednie dla siebie miejsce. To był żmudny i długotrwały proces – przyznaje Dominik Ćwiek – inwestorka przyglądała się bacznie wnętrzom każdego elementu zabudowy. Liczył się każdy centymetr przestrzeni w szafach, liczba wieszaków, szuflad, rozkład półek. Każda szafka miała przypisaną funkcję i rzecz, która w tej przestrzeni zaistnieje po przeprowadzce. I to także inwestorka zasugerowała zwrócenie się o pomoc w realizacji planów projektowych do Grupy Komandor, mając pewność, że rodzima marka specjalizująca się od lat w zabudowach meblowych, z powodzeniem sprosta zadaniu. To był słuszny wybór – ocenia dziś projektant – współpraca przebiegała bardzo sprawnie ze względu na duże zaangażowanie specjalisty, którego perfekcyjne pomiary i fachowy montaż wykluczyły jakiekolwiek wpadki czy poprawki. Nagrodą za wspólną ciężką pracę okazał efekt końcowy, który z nawiązką spełnił oczekiwania tyleż świadomej, co wymagającej właścicielki.