Gdyby sprzedawano ten materac w Ikei, pewnie nazwaliby go FAJRANT. To w końcu idealny przykład zacnej i potrzebnej architektury bimbania. Jego twórcy zamiast martwić się o dusze, na szczęście dbają raczej o nasze nogi i plecy.
Szczęśliwie nikt też nie musi płacić, żeby się na tym materacu wyciągnąć. Co więcej, teraz można to będzie robić także poza domem, w publicznych przestrzeniach miasta. I świetnie. Kiedy od wszystkich nas oczekuje się, żebyśmy byli przede wszystkim aktywni, zawsze na stojąco, i na wezwanie – jako widzowie reklam, udzielający się obywatele, energiczni rozmówcy, krewcy konsumenci, gorliwi biegacze, czy intensywni użytkownicy nowych technologii, ważne są miejsca, gdzie można po prostu zrobić uff. Odpocząć może każdy, i od czego zechce. Szukając dla siebie optymalnej pozycji. Ktoś powiedział, że wszystko to przypomina kopanie grajdołków na plaży; przekopywanie i uklepywanie piasku, a potem wiercenie w tych hałdach plecami i biodrami, żeby znaleźć jak najlepsze oparcie. Coś w tym jest. Taki materac zupełnie inaczej swata nas więc z miastem. A jeśli zabraknie materaców, można je sobie zrobić samemu. Projektanci wykorzystali przystępne materiały i dołączyli instrukcję składania. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz!
Projekt Materac miejski - Fajrant, Gdynia Design Days 2014, Miasto+ 5.30.60
Biuro Atelier Starzak Strebicki
Lokalizacja Gdynia, Polska
Rok 2014
Program Realizacja produktu na wystawę główną Gdynia Design Days 2014
Hasło wystawy Miasto+ 5.30.60
Kurator wystawy Agnieszka Jacobsen-Cielecka
Zdjęcia Gdynia Design Days, Agnieszka Jacobson-Cielecka, Atelier Starzak Strebicki