Za oknem Słońce, a w powietrzu czuć wiosnę. Święta już dawno za nami (i Wielkanoc, i Boże Narodzenie). Mimo, że już zimna odeszła w zapomnienie (oby!) naszły mnie ostatnio refleksję związane z postacią świętego Mikołaja – dlaczego właściwie nie używa drzwi przynosząc prezenty?
Podobno, żeby nie budzić domowników. Podobno. Dość nieprawdopodobne. Trudno byłoby mi przespać odgłosy kogoś, kto tarabani się przez komin do mieszkania. I to jeszcze kogoś o słusznej posturze. Zastanówmy się, więc przez chwilę dlaczego ten komin i sanie z reniferami zostały tak silnie zakorzenione w naszej kulturze.
Jak już było wspomniane wcześniej, święty Mikołaj wchodzi przez komin, ponieważ zależy mu na dyskrecji. Nie chcę być zauważony przez nikogo z domowników. Poza tym, dachy domów są idealnym parkingiem dla sań z reniferami. Idealny, dyskretny pas startowy dla podróżnika z Laponii. Aktualnie z Laponii. Tak naprawdę święty Mikołaj pochodzi z innego państwa. I wcale nie hodował reniferów, ani nie był pracodawcą Elfów w fabryce zabawek. To kim właściwie był starzec z biała broda, którego kojarzymy z reklam?
Święty Mikołaj był biskupem Miry (obecnie terytorium Turcji), który pomagał ubogim i potrzebującym – rozdał im cały swój majątek. Podobno żył na przełomie III i IV wieku, jednak nie są to potwierdzone przekazy. Biskup był postrzegany, jako osoba, na którą można liczyć w każdej sytuacji – przywoływano go również w rytuałach egzorcystycznych. W średniowieczu zaczęto go uważać także za patrona dzieci. Co ciekawe, w X wieku wystawiano dramaty liturgiczne dla młodych ludzi związane z jego żywotem. W ikonografii, na przestrzeni wieków, przedstawiany był jako starzec z brodą, z pastorałem i w mitrze z workiem prezentów.
To w jakim sposób obecnie wyobrażamy sobie świętego Mikołaja jest przede wszystkim związane z wpływami z kultury amerykańskiej i angielskiej. Jego postać utożsamiana jest ze świętami Bożego Narodzenia. W Polsce Mikołajki obchodzone są 6 grudnia, czyli w dzień jego wspomnienia ustalony przez Kościół. W tym dniu, nad ranem, grzeczne dzieci otrzymują prezenty od świętego. Zazwyczaj dzieci nie spotykają go bezpośrednio, a jedynie znajdują upominki. Mikołaj zakrada się w nocy do ich domów, żeby podrzucić im niespodziankę. Jak już wcześniej było wspomniane – robi to przez komin. Komin nie jest wymysłem współczesnej popkultury, ale sięga dużo wcześniejszych podań, gdyż wiąże się z nim pewna legenda. Podobno pewien mężczyzna, który popadł w biedę, aby poprawić swoją pozycję materialną postanowił sprzedać swoje trzy córki do domu publicznego. Kiedy Mikołaj, jeszcze biskup Miry, dowiedział się o tym postanowił pomóc dziewczynom. Zakradł się nocą pod dom ubogiej rodziny i przez komin wrzucił im trzy sakiewki z pieniędzmi. Jako, że dziewczyny zostawiły przy kominku swoje trzewiki i rajstopy do osuszenia to owe sakiewki wpadły właśnie do tych części odzieży i obuwia. Stąd też wywodzi się tradycja, aby w wigilie wspomnienia o świętym Mikołaju przy kominkach pozostawiać swoje skarpetki. W Polsce większość rodzin mieszka w blokach, więc przyjmujemy, że w naszym kraju święty wsuwa dzieciom upominki pod poduszkę.
Na koniec jeszcze jedna informacje: święty Mikołaj odwiedza dzieci w różnych krajach, albo 6 grudnia, albo 24 grudnia. Rozbieżność ta wynika z zestawienia kalendarza gregoriańskiego z kalendarzem juliańskim. Niestety, niezgodności tej nie udało się do końca zatrzeć. We Francji, na przykład święty Mikołaj odwiedza dzieci w Boże Narodzenie.
Obecnie, wizerunek świętego Mikołaja wykorzystywany jest nieomal przez cały grudzień, jako nieodzowny element każdej świątecznej reklamy, który zaczęły przejmować nawet kraje Azjatyckie. A jeżeli ktoś miałby ochotę napisać list do świętego to podaję adres: Rovaniemi w Finlandii:Santa Claus, Arctic Circle, 96930 Rovaniemi, Finlandia. Akurat mamy połowę roku, czyli idealny czas na poprawę naszego zachowania. Być może dzięki temu w tym roku znajdziemy jakieś wyjątkowe prezenty na święta.
Artykuł dzięki:
Artykuł powstał dzięki pracy zespołu kominysystem.pl, sklepu internetowego z najlepszymi systemami kominowymi. |